logo


Jeśli należysz do grona nauczycieli, którzy mieli (teoretycznie) dwa miesiące wakacji to jesteś już myślami w szkole i tylko zastanawiasz się jak dotrwasz do czerwca 2017 roku. W czasie wakacji było więcej czasu dla relaksu, więcej możliwości do wykorzystania a teraz… szkoła i zajęcia. Być może jakiś kartkówki czy sprawdziany do zapowiedzenia i myśli krążące wokół lekcji. Być może jesteś już tym znużony i czekasz tylko na kolejny piątek i weekend. Ale, ale … Jeśli czytasz ten tekst to zakładam, że nie jesteś takim typem nauczyciela!


Jestem przekonana, że lubisz swoją pracę mimo wszystko i masz pomysły na nowy rok szkolny. Może czasem trudno Ci się odnaleźć w pracy po wakacjach, ale naprawdę tęskniłeś za szkołą. Może masz przygotowane jakieś pomysły na zajęcia, może masz wiele do opowiedzenia swoim uczniom, może już cieszysz się, że ich zobaczysz?

Gdybym uczyła w „tradycyjnej” szkole to pewnie też bardziej odczuwałabym takie wakacje i powrót do pracy. Być może zastanawiałabym się jak zaplanować kolejny rok szkolny. I pomyślałabym, że aby go nie tylko przetrwać, ale i dobrze wykorzystać to zastosowałabym się do tych punktów:

1. Kontrakt z uczniami. I to nieistotne czy byłyby to przedszkolaki czy ludzie dorośli. Kontrakt ma być i już. To taka wewnętrzna umowa określająca to, co się może dziać na zajęciach i to, czego lepiej unikać. Maluchy mogą odbić swój kciuk umoczony w farbce akwarelowej, młodzież zrobić grafitowy podpis a osoby dorosłe po prostu parafkę. Tu jeszcze ważne żeby ten kontrakt był w widocznym miejscu na zajęciach, żeby w razie potrzeby można było do niego wrócić.

2. Zasady własne. Ustaliłabym swoje własne zasady pracy w domu. Chociażby takie, że gdy przynoszę pracę do domu to pracuję maksymalnie do określonej godziny a potem mam czas na inne obowiązki czy przyjemności. Wiem, że nauczyciele czasem mają tyle papierkowej roboty, że to się aż w głowie nie mieści, ale dla mnie priorytetem byłaby dobra organizacja, aby jak najmniej nad tym siedzieć w domu. Dom to dom!

3. Stały system oceniania. Stworzyłabym, w oparciu o dokumenty szkolne, zasady przyznawania punktów, ilość procentową dla danej oceny i zasady związane z nieprzygotowaniami do lekcji, z brakiem zadań, z brakiem zeszytów i inne podobne. Do tego młodsi uczniowie dostaliby wklejkę do zeszytu aby podpisał to rodzic lub opiekun, że zapoznali się z treścią. A starsi? Przewodniczący klasy podpisałby się w imieniu wszystkich uczniów. Jeden egzemplarz byłby u mnie w teczce a drugi u tej osoby. I wszystkie zasady byłyby jasne.

 

rok szkolny

 

4. Trzymam się zasad. Trzymałabym się określonych zasad do końca roku szkolnego. Jeśli raz bym je zmieniła to co by stało na przeszkodzie aby zmieniać je jeszcze kilka razy? Byłabym też wtedy uważana za osobę niesłowną. A to ostatnia rzecz której bym chciała.

5. Czas na rozwój. Znalazłabym czas dla siebie na rozwój wewnętrzy mnie jako nauczyciela. I to najczęściej bez wychodzenia z domu. Są tysiące webinarów, podcastów do wysłuchania. Do tego są też szkolenia online. Nic tylko zasiąść i słuchać, notować i wykorzystywać w praktyce.

6. Odpoczynek. Znajdywałabym czas dla siebie na odpoczynek. Choć mogłoby być z tym czasem ciężko to byłby to dla mnie priorytet. Jeśli byłabym niewyspana cyklicznie lub zmęczona i bez energii nie potrafiłabym odnajdywać siły na poprowadzenie ciekawych zajęć. Odpoczynek jest ważny. Dla głowy, ciała, ducha i dla strun głosowych. Nie zapominałabym o nim.

 

To tylko kilka ciekawszych pomysłów odnośnie tego co bym zrobiła z początkiem roku szkolnego gdybym uczyła w tradycyjnej szkole. Po głowie chodzi mi jeszcze wiele innych pomysłów, ale zachowam je póki co dla siebie. Te sześć wybranych to taka moja ulubiona liczba. W ten sposób nie miałabym problemu z przetrwaniem roku szkolnego, kolejny rok byłby dla mnie nowym wyzwaniem i nową szansą. Czyż nie?