logo


'Codziennie mam prawie 1000 uczniów' - pan od francuskiego. Czyli kto? Jacek Mulczyk-Skarżyński! Wywiady z nim są już w Sieci, ale jeszcze nie ma takiego, który dotyczy tylko jego pasji tj. połączenie francuskiego oraz Snapchata. Jego formuła jest nowoczesna i intrygująca. Ciekawe, ilu z Was już ma tam swoje konto i obserwuje pana od francuskiego? A teraz kilka ważnych pytań: Czy da się nauczyć języka poprzez krótkie snapy? A jeśli tak to jak? I ile czasu zajmuje takie przygotowanie od strony technicznej? Postanowiłam zapytać samego autora. Przed Wami Jacek.

 

Ewa Ostarek: Salut! Comment ça va?  Jak wpadłeś na pomysł zamieszczania snapów związanych z francuskim? Podobno jesteś jedyny, który tak robi.

Jacek Mulczyk-Skarżyński: Zainstalowałem Snapchata rok temu, ale nie przypadł mi wtedy szczególnie do gustu. Nie wiedziałem jak z niego korzystać. Wbrew pozorom jestem bardzo nieśmiały i trochę przerażało mnie dzielenie się tak po prostu swoim życiem z obserwującymi mnie - i często zupełnie obcymi mi - ludźmi. Nie używałem tej aplikacji przez prawie rok. Aż pewnego dnia w Polsce zrobiło się głośno o pewnym nieprzyzwoitym snapie, który nieopatrznie trafił do wszystkich użytkowników. Pamiętam, że rozmawiałem o tym podczas lunchu z koleżanką. Między jednym kęsem pizzy a drugim, przyszło mi do głowy, żeby spróbować użyć Snapchata na przekór – nie w celach ekshibicjonistycznych, tylko edukacyjnych. Chciałem pokazać coś wartościowego.

 

Ewa: 10-sekundowe lekcje francuskiego?
Jacek: Żyjemy w tak szybkim świecie, że zajęcie czyjejś uwagi na 10 sekund to niezły wyczyn. Poza tym taka kilkusekundowa lekcja to smakołyk dla pamięci. Łatwiej bowiem powtórzyć i przyswoić krótkie i praktyczne wyrażenie niż cały dialog czy ciąg zdań. Wyciągnąłem esencję z lekcji języków obcych – żywy język. Wszystkie moje snapy są też okazją do przeżycia różnych emocji, ponieważ za każdym razem wyrażenia osadzone są w kontekście.

 

Ewa: Jakiego typu są to wyrażenia?
Jacek: Bardzo różne. Przede wszystkim staram się, żeby odzwierciedlały prawdziwe życie, dlatego są to różnorodne sformułowania, których każdy naprawdę używa na co dzień, a często trudno znaleźć je w podręczniku czy słowniku. To z moich snapów wiele osób, dobrze już znających francuski, dowiedziało się wreszcie jak powiedzieć „muszę zawiązać sznurówkę” czy „w ramach zemsty możesz porysować mu samochód”.

 

Ewa: To wymaga od ciebie nie tylko talentu językowego, ale też aktorskiego...
Jacek: Zdecydowanie. I bardzo to lubię! Moi rodzice pracowali w teatrze, więc wychowałem się w środowisku artystycznym i nawet chciałem zdawać do szkoły teatralnej. W pewnym momencie jednak francuski wygrał ze sztuką. Kiedy poszedłem na studia filologiczne, teatr pozostał moją wielką pasją. Dzisiaj wszystkie godziny spędzone na scenie, w kulisach i na widowni bardzo mi pomagają w realizowaniu projektów edukacyjnych na YouTubie i Snapchacie.

 

Ewa: Ile trwa nagranie jednego snapa?
Jacek: Od 30 sekund do 2 godzin.

 

Ewa: Niezła rozpiętość! Od czego to zależy?
Jacek: Czasem wystarczy tzw. pierwszy strzał i nie potrzeba nic więcej. Często jednak przygotowanie jednego snapa wymaga więcej wysiłku: scenografii, dodatkowych aktorów czy odpowiednich warunków. Kiedyś chciałem zrobić snapa inspirowanego filmem „Psychoza” Alfreda Hitchcocka. Miała to być słynna scena morderstwa pod prysznicem. Wszystko było gotowe: tekst, rekwizyty i ja jako ofiara. Spędziłem niemal 2 godziny w wodzie, powtarzając niezliczoną ilość razy to samo ujęcie. Ale z rezultatu ciągle byłem niezadowolony. Do tego stopnia, że ostatecznie ten snap został opublikowany w zupełnie innej wersji – na sucho i bez krwi.

 

PanOdFrancuskiego2

 

Ewa: Czyli snapowanie nie jest takie łatwe...
Jacek: Jest łatwe i przyjemne, ale bywa bardzo pracochłonne. Zresztą dotyczy to każdego projektu, który traktuje się poważnie. Co prawda robię to całkowicie non profit, ale widzę jak bardzo moje snapy są potrzebne. Wypełniają pewną lukę we współczesnej edukacji – szczególnie jeśli chodzi o francuski, który jest zdominowany przez nadęte i odrealnione przykłady z podręczników. Wypowiedziałem wojnę sztampowemu nauczaniu i jest mi niezmiernie miło, kiedy widzę, że moje wysiłki są doceniane. Dostaję mnóstwo pozytywnych wiadomości na Snapie, mailu, Facebooku i Instagramie. Ludzie zaczepiają mnie na ulicy i gratulują pomysłów. Cieszą się, że robię coś więcej niż zwykli nauczyciele.

 

Ewa: Masz poczucie misji?
Jacek: Misja to duże słowo. Ciężko porównać smartfona do kaganka oświaty (śmiech). Na pewno angażuję się w ten projekt na 100 procent. I to nie tylko ja – moi przyjaciele wiedzą, że niemal każde nasze spotkanie może być inspiracją dla snapów pana od francuskiego.


Ewa: Jak się do tego przygotowujesz? Masz jakąś wyznaczoną porę dnia na snapa?

Jacek: Na początku był to bardzo luźny projekt – zresztą takim pozostał. Z jednym warunkiem: tak jak nie ma Francji bez bagietki, tak nie ma dnia bez snapa. Wszystko zależy od okoliczności, natchnienia i możliwości. Czasami snapuję, kończąc pracę o 4 nad ranem, a czasem jest to pierwsza rzecz, którą robię przed porannym goleniem. Chyba, że jest to właśnie snap o goleniu – wtedy jest jednocześnie, tak już raz było (śmiech).

 

Ewa: Masz plan na cały miesiąc?
Jacek: Absolutnie nie! Snapy są przede wszystkim życiowe i często powstają spontanicznie, odzwierciedlając językową rzeczywistość danej sytuacji lub miejsca.

 

Ewa: Twoją?
Jacek: Niekoniecznie. W snapach odgrywam różne role. Byłem terapeutą, kierowcą, wróżbitą, agentem nieruchomości, pracownikiem korporacji... Wcielałem się też w różne sytuacje życiowe: zostałem porzucony, organizowałem przyjęcie, starałem się o adopcję, zatrzasnąłem się w windzie, byłem śledzony... Nie ma w tym reguły. Ale jest dużo zabawy.

 

Ewa: Widziałam na YouTube! Czy dzielisz się tam wszystkimi snapami?
Jacek: Tylko wybrane snapy umieszczam w specjalnych zestawieniach miesięcznych i tematycznych. Żeby nie stracić żadnej lekcji, trzeba mnie dodać na Snapchacie.

 

Ewa: Mówisz, że twoje lekcje są codziennie. Nawet w wakacje i święta?
Jacek: Oczywiście! Od początku projektu nie zdarzyło się jeszcze, by na moim koncie nie było jakiegoś snapa. Bardzo się staram, by kolejny znalazł się tam, zanim poprzedni zniknie (dla niezorientowanych: wszystkie snapy bezpowrotnie znikają po upływie 24 godzin). Czasem jednak puszczam ich kilka dziennie. Jednym z powodów mojego ostatniego wyjazdu do Paryża było właśnie snapowanie. Wysłałem 21 edukacyjnych snapów w 4 dni – każdy wartościowy z punktu widzenia językowego! Możesz je zobaczyć w specjalnym zestawieniu.
https://www.youtube.com/embed/Nj615WBR6zo?version=3&rel=1&fs=1&autohide=2&showsearch=0&showinfo=1&iv_load_policy=1&wmode=transparent

 

Ewa: Ile snapów wysłałeś do tej pory?
Jacek: Ponad 500. Oczywiście są osoby, które tyle snapów wysyłają w tydzień, ale one zwykle pokazują coś… zupełnie innego.

 

Ewa: 500 edukacyjnych snapów w kilka miesięcy to niezły wynik. Ale nie boisz się, że zaczniesz się powtarzać?
Jacek: Zupełnie nie. Język ma nieograniczony potencjał. W życiu rzadko kiedy powtarzamy jednego dnia to samo zdanie. A snapy odzwierciedlają tę sytuację.

 

Ewa: Komu polecasz swoje snapy? Czy każdy, kto uczy się języka, może się w nie wkręcić?
Jacek: Polecam je każdemu, kto uczy się francuskiego, ale nie tylko. Dostaję wiadomości od osób, które w ogóle nie znają tego języka, ale codziennie oglądają moje snapy, bo je po prostu lubią. Co do poziomu, to nie jest on jednolity. Każdy znajdzie tam coś dla siebie. Nawet osoby bardzo zaawansowane mają szansę poznać – albo przypomnieć sobie – życiowe sformułowanie. Wiem, że wśród moich uczniów są także studenci romanistyki i nauczyciele innych języków, którzy inspirują się moją pracą.

 

PanOdFrancuskiego3

 

Ewa: Ile osób uczy się w taki sposób?
Jacek: Już prawie 1000! Wyobraź sobie, że masz klasę składającą się z tysiąca osób, które codziennie przychodzą na lekcje. To bardzo ekscytujące, bo przecież nie do osiągnięcia w normalnych warunkach! Gdyby nie Snapchat, musiałbym prowadzić lekcje na stadionie (śmiech).

 

Ewa: Jakie umiejętności techniczne trzeba mieć, żeby publikować w taki sposób?
Jacek: Snapchat jest prostym narzędziem. Na co dzień posługują się nim miliony ludzi. I przekonują się do niego osoby, które wręcz mówiły, że są na to za stare. Ja też tak się zaklinałem! Dlatego właśnie odczuwam nie lada satysfakcję, kiedy widzę, że takie osoby po paru miesiącach przekonują się do używania Snapchata i uczą się nowocześnie.

 

Ewa: Czy planujesz jakieś zmiany w snapach w 2017 roku?
Jacek: Stali użytkownicy zauważyli z pewnością, że niektóre snapy wiążą się w spójne, krótsze lub dłuższe historie. To nowa formuła, która bardzo przypadła do gustu moim uczniom  - dzięki rozszerzonemu kontekstowi jeszcze łatwiej jest zapamiętać dane sformułowania. Co do nowości, to szykuję coś specjalnego na Walentynki.

 

Ewa: Możesz uchylić rąbka tajemnicy?
Jacek: Powiem tylko, że już niebawem na moim Facebooku będzie można zagłosować, jakie snapy pojawią się 14 lutego...

 

Ewa: A gdybym chciała zainstalować Snapchata. Jak Cię znajdę?
Jacek: Wystarczy, że zainstalujesz aplikację i dodasz mnie do swoich znajomych. Znajdziesz mnie pod nazwą „PANODFR”. A potem będziesz już dostawała codzienną porcję wiedzy. Co ciekawe, każdy snap możesz obejrzeć dowolną liczbę razy przez 24 godziny od momentu jego publikacji. Dzięki temu masz jeszcze większą możliwość zapamiętania nie tylko samego wyrażenia, ale również nauczenia się jego wymowy. Polecam też robienie zrzutów ekranu z każdego snapa – zachowasz wtedy interesującą cię frazę w swoim telefonie. Niektórzy mają już bardzo pokaźną biblioteczkę takich fiszek, do których zawsze mogą zajrzeć, by wyrazić się po francusku.

 

Ewa: Dziękuję za rozmowę. Do zobaczenia na Snapie!
Jacek: Dzięki! À bientôt.

 

Odwiedzajcie pana od francuskiego w mediach społecznościowych.

Blog: https://francuskijestsexy.pl/
Facebook: https://www.facebook.com/PanOdFrancuskiego/
Instagram: https://www.instagram.com/panodfrancuskiego/


/wszystkie zdjęcia są własnością  Jacka/