logo

Ola pasjonuje się językiem niemieckim. Jest bardzo kreatywna. Tworzy interesujące treści, kursy online związane z niemieckim, jest współautorką poradnika o uczeniu się języka obcego. Sama o sobie pisze 'Językiem interesowałam się od zawsze. Pilnie uczyłam się mówić, czytać. Zastanawiałam się nad sensem słów, ich pochodzeniem. Eksperymentowałam pisząc wiersze, opowiadania. Fascynowało mnie to, że ludzie w innych krajach posiadają własny język. Ciekawiło mnie, dlaczego. I dziwiło, że niektóre języki są podobne.[…] jeżeli tylko chcemy, możemy osiągnąć wszystko. A teraz pora na Ciebie! Rozsiądź się wygodnie na sofie i daj się ponieść pasji. Odkrywaj wraz ze mną język niemiecki i poszerzaj horyzonty. Kto wie, co odnajdziesz na sofie między jedną, a drugą poduszką?” Zapraszam Was na rozmowę na Niemieckiej Sofie.


Ewa Ostarek: Witaj Olu! Bardzo miło mi Cię gościć na łamach Szuflady Językowej! Niemiecki znam z racji tego, że chodziłam do klasy językowej w liceum, ale dla mnie angielski jest najpiękniejszy. A jak to było z Tobą? Dlaczego zainteresowałaś się językiem niemieckim? Co na to wpłynęło?


Ola Jakubowska: Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, bo najzwyczajniej w świecie nie wiem (haha). Wszystko zaczęło się od szkoły podstawowej, gdzie niemiecki był obowiązkowym językiem obcym. Nie mogłam wybrać innego, a moim dziecięcym marzeniem było nauczyć się angielskiego, który nie był wtedy w mojej okolicy aż tak popularny. Języki wchodziły mi do głowy bardzo szybko i fascynowało mnie to, że mogę z kimś porozmawiać w jego ojczystym języku, że są inne kultury, że się różnimy, ale i mamy między sobą podobieństwa. Więc pierwszym powodem była na pewno ciekawość świata, innych kultur.


Próbowałam się w dzieciństwie uczyć samodzielnie angielskiego i hiszpańskiego. Przez moment nawet myślałam o francuskim. Pamiętam, jak mama kupowała mi różne samouczki na poczcie. To były czasy! Niestety samodzielna nauka od podstaw, gdy masz do dyspozycji tylko tekst, nie jest dobrym rozwiązaniem. Brakowało mi kogoś, kto by mną wtedy pokierował, powiedział jak mam wymawiać słowa. Francuski i hiszpański odpadły bardzo szybko. Angielski z różnymi skutkami kontynuowałam nadal. A niemiecki? Niemieckiego uczyłam się w szkole. W pewnym momencie polubiłam go głównie za prostą dla mnie wymowę. Z chęcią przyswajałam nowe słówka, łapałam gramatyczne reguły.

Prawdziwa miłość zaczęła się pojawiać pod koniec gimnazjum, na początku liceum. Na studiach byłam już zafascynowana niemieckim, kulturą i historią krajów niemieckojęzycznych. Do tej pory lubię słuchać niemieckich utworów, oglądać niemieckie filmy, czytać książki i poznawać kulturę. Mam także mały rodzinny epizod związany z Niemcami, więc ten język chyba sam mnie wybrał.

Dla mnie inwestycja w języki była naturalnym wyborem w życiu.
Nadal mam ich niedosyt. Niestety nie dysponuję już taką ilością czasu, jak kiedyś.


Ewa: Tak, też to znam. Czas jest bardzo potrzebny przy językach i jeszcze dobre nastawienie i chęci! A co Twoim zdaniem jest częstym błędem Polaków, którzy uczą się języka?


Ola: Polacy nie mówią. Boją się mówić ze strachu przed popełnianymi błędami, a jednocześnie szukają cudownego sposobu na przełamanie tej bariery – nie mówiąc oczywiście. Rozczaruję tutaj pewnie wszystkich, ale nie ma cudownych metod. Jeśli chcesz pozbyć się tej bariery, musisz zacząć mówić. Nie ma innej opcji. Są oczywiście różne sposoby, jak się ośmielić i zacząć mówić, ale to już temat na osobną rozmowę.


Dodam tylko, że niepotrzebnie wstydzimy się mówienia w języku obcym, nawet z błędami. Od kilku lat pracuję w dużych korporacjach, gdzie mam kontakt z ludźmi z całego świata i widzę, że niektóre narodowości nie mają oporów w mówieniu z błędami. Ba! Często popełniają podstawowe błędy, ale ich komunikat nadal jest zrozumiały i osiągają to, co zamierzali. Nie zniechęcam tutaj do porzucenia gramatyki i mówienia cały czas na poziomie „Kali być głodny”, ale zachęcam do przełamania się. Dziesięć razy powiesz „Kali być głodny”, a za jedenastym zauważysz swój błąd i poprawisz zdanie na  „Kali jest głodny”.


Ewa: Dokładnie takie same porady można odnieść do języka angielskiego. Przede wszystkim ważna jest komunikacja, a dopiero potem gramatyka. Wszystko stopniowo i krok po kroczku.


Czy lubisz niemiecką kuchnię? Jeśli tak to czy przygotowujesz jakieś potrawy sama?

 

Ola: Lubię! Najbardziej Currywurst i inne rodzaje kiełbas, kiszoną kapustę podawaną na różne sposoby (wiesz, że można zjeść placki ziemniaczane z kapustą?) lub Eintopfy, czyli jednogarnkowe zupy. Uwielbiam też precle, które w Polsce nie mają takiego smaku jak w Niemczech. Bardzo dobre są też ciasta i ciasteczka wypiekane na święta: Stollen, Lebkuchen, Zimtsterne, Apfelstrudel.

Niestety jestem z tych, co nie lubią gotować. Kiedyś mogłam jeszcze użyć argumentu „nie potrafią”. Zdecydowanie wolę coś upiec niż ugotować. Ale stawiam sobie nowy cel na rok 2017, żeby spróbować ugotować samodzielnie trochę więcej niż 2-3 potrawy niemieckie. Do tej pory na blogu znalazł się tylko przepis na Currywurst, Apfelkuchen i pyszny poncz pomarańczowy. Czas to zmienić i poeksperymentować w kuchni.

 

Ewa: Dzielimy jeszcze podobną pasję z eksperymentowaniem w kuchni. Dla mnie to coś pysznego (bo gotowanie) i pożytecznego (bo można wtedy np. słuchać podcastów po angielsku)

Na swoim blogu w zakładce 'o mnie' piszesz, że „Nie ma rzeczy niemożliwych". Jak stosujesz to zdanie w praktyce?

Ola: Gdy napotykam na problem, nie poddaję się i nie mówię „To jest niemożliwe”, tylko szukam sposobu, żeby go rozwiązać. Wszystkie problemy można w jakiś sposób rozwiązać. Dotyczy to zarówno problemów językowych, jak i z życia prywatnego. Jestem osobą, która pozytywnie patrzy na świat, chociaż życie mnie nie rozpieszczało i mogłam usiąść, rozłożyć ręce i się załamać. Ale co by mi to dało? Nic, problem nadal by był. Dlatego również na swoim blogu, w trakcie nauki z moimi uczniami, pokazuję, że się da. Niemiecki jest piękny, trzeba tylko znaleźć sposób, żeby go polubił. Ja kocham czytać i słuchać muzyki. To działa na mnie. Ale ktoś inny będzie musiał poszukać innych bodźców.
Ta moja dewiza otwiera mi oczy, pokazuje rozwiązania, gdy inni się już poddali. A jednocześnie uczy pokory i wytrwałości. Nie zawsze możemy mieć wszystko od razu. Czasami rozwiązanie zabiera więcej czasu.

niemieckaSofa2


Ewa: A czasem tak jest, że uczeń/ klient chce wszystko mieć na już, na wczoraj. To nie tędy droga. Nie jest to w takiej formie możliwe niestety.

Co było dla Ciebie największym wyzwaniem przy rozpoczęciu działalności blogowej?


Ola: Na samym początku blogowania nie czułam się pewnie w świecie blogowym. Niby w młodości pisałam blogi, ale były one „młodzieżowe”, „niepoważne”. A tutaj zapragnęłam prowadzić profesjonalnego bloga, docierać do czytelników, tworzyć ciekawe treści. Okazało się, że nie wystarczy chęć i pomysły na wpisy. Trzeba było ogarnąć domenę, hosting, SEO, social media. I w ogóle zrozumieć, co te pojęcia oznaczają. Kiedy zaczynałam, nie było zbyt wielu osób, które mogłyby doradzić, wytłumaczyć. Odpowiedzi szukałam na różnych forach, stronach czy blogach. Gdy zaczynałam, nie istniała też grupa Blogów Językowych i Kulturowych. Teraz jest znacznie więcej wyspecjalizowanych blogów, kursów, które poprowadzą Cię krok po kroku. Swoje pomysły mogę konsultować z grupą, do której należę. Mogę wspólnie z nimi zorganizować jakąś ciekawą akcję, jak np. „Blogowanie pod jemiołą” lub „W 80 blogów dookoła świata”.


Ewa: Te grupy są faktycznie bardzo popularne. Na Twoim przykładzie widać jak wiele mogą wnieść do blogowania. Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele Twoich wpisów.

Jaki region Niemiec podoba Ci się najbardziej i dlaczego?

 

Ola: Nadal odkrywam Niemcy, więc nie mam jednego stałego miejsca, które lubię najbardziej. Zachwycam się każdą podróżą, każdym miejscem. Chociaż teraz jak o tym myślę, to chyba brzmi to dziwnie. Ale taka już jestem. Gdy jestem w nowym mieście, zachwycam się jego architekturą, historycznymi obiektami. W „starym” mieście też ciągle coś odkrywam. Potrafię dostrzec coś, czego nie widziałam ostatnim razem i na nowo się zachwycić. Podoba mi się Bastei, piękna skalna twierdza i miejsce, gdzie można nie tylko poczuć historię, ale także być blisko natury. Drezno jest bardzo pięknym miastem, a do tego tak blisko granicy z Polską. W Heidelbergu zachwycił mnie zamek, w Dusseldorfie rzeka. Ciężko mi wybrać jedno miejsce.


Ewa: Myślę, że miałabym ten sam problem, gdyby ktoś zapytał mnie o ulubione miejsce w Polsce czy w innym kraju. Czasem trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć.


Jesteś współautorką poradnika „Jak nauczyć się języka obcego?" Jak do tego doszło, że możemy przeczytać Twoje porady? Ile czasu trwały przygotowania do tego projektu?


Ola: Już od jakiegoś czasu współpracuję z firmą Sprachcaffe. Pewnego dnia otrzymałam od nich propozycję udzielenia wywiadu i  zdradzenia kilku sposobów na naukę języka obcego. Rozważałam wszystkie za i przeciw, konsultowałam z zaprzyjaźnioną grupą blogów językowych i kulturowych. Aż w końcu postanowiłam spróbować. Odpowiedziałam na pytania, dowiedziałam się, że oprócz mnie w projekt zaangażowana jest duża grupa fantastycznych osób m.in. Pani Agnieszka Drummer, Łukasz Tyczkowski, Magdalena Surowiec.
Jeśli dobrze pamiętam to całość projektu trwała około miesiąc, dwa. Po tym czasie otrzymałam link do gotowego e-booka i mogłam się nim chwalić. Moi czytelnicy byli z niego bardzo zadowoleni.


Ewa: Miałam okazję się z nim zapoznać i potwierdzam, że jest kopalnią ciekawych wiadomości dotyczących uczenia się języków obcych. Niezależnie od tego jaki język jest tym docelowym.


Dziękuję za rozmowę, podczas której przekazałaś bardzo wiele ciekawych informacji o niemieckim. Mam nadzieję, że Twoje plany blogowe będziesz skutecznie realizować i przybędzie Ci Czytelników! Do zobaczenia już niebawem w drugiej części naszej rozmowy!

niemieckaSofa3

/wszystkie grafiki i cytaty pochodzą ze strony Oli Jakubowskiej www.http://niemieckasofa.pl i są jej własnością /